West Coast Swing

Swing z Zachodniego Wybrzeża

Choreografia w West Coast Swingu

Co odróżnia układanie choreografii do WCS od innych to upakowanie elementów w muzyce. West Coast Swing to taniec z najszerszym na świecie repertuarem figurowym. Co więcej daje też możliwość prawie dowolnego interpretowania muzyki z przyspieszeniami i zwolnieniami – pod warunkiem że jest to dobrze poprowadzone a partnerka jest w stanie przekuć prowadzenie na ruch. To bogactwo powoduje że w żadnym innym tańcu w parze nie jesteśmy w stanie tak precyzyjnie oddać wariacji muzycznych jak właśnie w West Coast Swingu.

Mamy więc niezliczoną ilość figur (ponoć ponad 5 tysięcy) z niezliczoną możliwością wariacji na temat – układanie choreografii to zazwyczaj pestka. Co więcej WCS jest tak zgrabnym tańcem że czasami wystarczy złożyć przypadkowych 5 – 6 figur, dobrze zaakcentować w nich podbicia w muzyce – i już mamy coś co przyciąga oko.

Układanie choreografii w West Coast Swingu staje się bardzo trudne kiedy chcemy wyciągnąć maksimum z muzyki i ułożyć coś co popchnie nasze możliwości do granic. Wtedy zaczyna się żmudne „dziubanie” które trwa nawet kilka miesięcy. Niezliczone poprawki do materiału już przećwiczonego dają niezwykle zagmatwaną i wręcz koronkową strukturę całego tańca. Ale za to jaki mamy końcowy efekt…. Wystarczy spojrzeć na choreografie układane przez Jordana Frisbee i Tatianę Mollmann. To najwyższa światowa półka.

 

 

Nasze doświadczenie i jak uczymy

Zacząłem tańczyć West Coast Swing w 1995 – w roku w którym przeszedłem na zawodowstwo. Będąc tancerzem towarzyskim i turniejowym nie miałem pojęcia jak szeroki repertuar swingowy istnieje. Greame Oxendale i Lisa Jacobs byli moimi pierwszymi instruktorami swingu. Na początku nawyki z turniejówki były silniejsze od nowej techniki, nie potrafiłem wyłączyć towarzyskiej „skoczności” wyniesionej z Jiva. „Stop bouncing around Jive-boy” – to najczęstszy komentarz jaki od nich słyszałem („nie podskakuj Jive-boy”). Później ucząc już zrozumiałem że każdy „turniejowiec” ma taki problem i może być skazany na walczenie z podskakiwaniem do końca swoich dni.

Swing szybko stał się moim hobby i zacząłem realizować to zainteresowanie w gronie tancerzy TSDS – Toronto Swing Dance Society. Regularne warsztaty oraz wyjścia do klubów z muzyką swingową pomogły oswoić nową wiedzę i otańczyć się z nową techniką. Szczególnie przyjemne były wieczory z muzyką na żywo – nic tak nie pasuje do Bluesa jak West Coast Swing.

Największe wrażenie zrobiła na mnie wiedza wyniesiona z zajęć z Lisą Richardson i Garym McIntyre. Miałem okazję uczyć się od nich w tym samym roku w którym zdobyli mistrzostwo świata. To im zawdzięczam ugruntowanie wiedzy podstawowej, technikę prowadzenia obrotów i zrozumienie dynamiki prowadzenia, zarówno w West Coast jak i East Coast Swingu.

Kiedy przyszło szukać nowych źródeł informacji i szans na karierę, przeprowadziłem się do Los Angeles. Jest to miejsce z którego West Coast Swing się wywodzi. Tam spotkałem Skippy Blair – jedną z kluczowych postaci nowoczesnego West Coast Swingu. Z tej znajomości wyniosłem dużą świadomość tego że West Coast Swing nie zawsze wyglądał tak jak jest tańczony teraz, I że ciągle się rozwija. To właśnie ta perspektywa pozwoliła na dalszą pracę nad tą wspanialą formą ruchu, i w końcu na to by zacząć uczyć. Jeśli nie wiesz skąd podążasz, nie wiesz dokąd dążysz. Dzięki Skippy Blair zdobyłem tę świadomość.

Ostatnim etapem przygody w Los Angeles był prawie półroczna praca nad techniką i dynamiką w parze z Terill Jones, partnerką Enyo Cordoby i współwłaścicielką studia Let’s Dance LA. Dla tych co rozpoznają to nazwisko – tak – Enyo i Robert Cordoba to bracia. Okazja do rozwijania się i zdobywania wiedzy w studio Roberta Cordoby to był wielki przywilej.

O naszych zajęciach i o tym jak uczę.

W Poznaniu zacząłem prowadzić regularne zajęcia z West Coast Swingu w 2006r. Były to pierwsze takie zajęcia w Polsce. Kiedy jeszcze wieści o Swingowaniu nie dotarły do naszego kraju, u nas pierwsze pary już uczyły się co to jest „Nawrót” („Coster”)

Przekazuję wiedzę którą sam zdobyłem tak, jak nauczyli mnie tego mistrzowie West Coast Swingu, bez mieszania stylów i wprowadzania elementów z tańców pokrewnych. Bardzo dużą uwagę zwracam na czystość prowadzenia, zwłaszcza w przypadku obrotów partnerki. Widać to szczególnie u tancerzy i instruktorów którzy wyszli spod moich skrzydeł – nie wyłamują dziewczynom ramion – są bezpieczni!

Uczę na trzech poziomach zaawansowania:
Podstawowy – wstępna geometria – około 20 – 30 figur plus podstawy prowadzenia ruchu partnerki w oparciu o West Coast Strut.
Średnio zaawansowany – łączenie figur z pierwszego poziomu w płynny taniec, dodanie wariacji rytmicznych i dowolności w sklejaniu elementów, rozszerzenie repertuaru obrotów o zwielokrotnienia,
Zaawansowany – synkopy, zrywanie kotwicy, uprowadzenia, zmiany rytmu, interpretacja muzyki i frazowanie.

Zapraszam i do zobaczenia na parkiecie.